Kiedy byłam mała, uwielbiałam puszczeć bańki. W sumie chyba każdy to lubił. Miały jednak jedną wadę - niemal od razu pękały. Teraz chodzę do parku i nadal kontynuuję zabawę z wczesnego dzieciństwa. Ale w nieco innym charakterze. Każdej z nich przypisuję któreś z najpiękniejszych wspomnień, któreś z tych najważniejszych które odchodza razem z Tobą. Poprostu pękają. Nie idzie ich odbudować, a nawet gdyby to nigdy nie będą takie same. Ich struktura jest zbyt delikatna, by po ciosach które otrzymały szło pozbierać je do kupy. Giną bezpowrotnie, bez nadziei, że kiedykolwiek wrócą.
|