Setny wpis będzie radosny. Po raz kolejny wyszłam dziś na scenę. Lekko stremowana, ale zdenerwowana mobilizująco. Poszło mi dobrze jak sądzę. Wierzyłam w to, że się uda. Musiałam tak myśleć. Nie było już tego paraliżu jaki towarzyszył mi ostatnimi razami. Zagrałam. Jestem z siebie zadowolona. I pomyśleć, że nie było by tego wszystkiego gdyby nie ON. Gdybym nie została tam tylko przez Niego. Szkoda, że nie mógł mnie dzisiaj widzieć, szkoda, że nie mógł dzielić ze mną tego szczęścia... Ale dziękuję mu za to, że nie zrezygnowałam z marzeń, z tej ciężkiej pracy, tego szczęścia, tych wielu godzin tam spędzonych i z tego by mieć coraz szersze horyzonty. By być lepszym i bardziej otwartym człowiekiem. Szalonym człowiekiem. Szczęśliwym człowiekiem.
|