Siedzieliśmy na ławce. Ja i On. Przeszła obok nas dziewczyna, o ile ją można było nazwać takowym stworzeniem. Zatupała szpileczkami, pokręciła słodko pupą, na której znajdowała się kusa spódniczka, odsłoniła dekolt, z którego wylewały się dwa nabrzmiałe kokosy i odeszła dalej wymalowana niczym tapeta na ścianie. A ja miałam na sobie zwykłe szorty, zwykłą koszulkę i trampki.
- Ona jest w piątej lidze. - mruknął On.
- A ja w której jestem lidze? - odezwałam się, a on spojrzał na nią.
- Ty jesteś ekstraklasą. - uśmiechnął się, a ja pocałowałam go w policzek. / net.
|