7.00 Wszystkie swoje rozsypane kawałki składam w jedną prawidłową całość. Nastawiam wodę na kawę. Czarną. Bez cukru. Szurając wełnianymi skarpetami po panelach kieruję się do garderoby. Mój wzrok pada na wielkie lustro tuż przy drzwiach łazienki i... uśmiecham się. Nie spodziwałam się, że kiedyś pomimo wszystkich mankamentów swojej urody spoglądając w swoje ślepia powiem: "Świetnie wyglądasz, maleńka". / i.need.you
|