ubrałam pierwsze spodnie i pierwszą koszulkę która wpadła mi do ręki. zawiązałam włosy w kitkę, zarzuciłam na siebie kurtkę i ze słuchawkami w uszach wsiadłam do auta. w ogóle nie byłam w nastroju do świętowania. kiedy weszliśmy do rodzinnego domu mojego taty moje nozdrza otulił ten specyficzny zapach, który uwielbiam. kojarzy mi się z dzieciństwem,bieganiem z psem po polach rozsianych zbóż i skakaniem po sianie. od razu poczułam się lepiej.. uśmiechnęłam się i weszłam do dużego pokoju. tam złożyłam życzenia i usiadłam przy stole wpatrzona w okno. - e, mała co jest? - spytał wujek szturchając w mnie. spojrzałam na niego i wykrzywiłam usta w jakiś grymas. - nic. wszystko spoko. - odparłam. - jasne,znam Cię. nie jest tego wart. to jakiś dupek pewnie! masz tu winko. ciii tylko nie mów rodzicom! - powiedział wręczając mi lampkę czerwonego wina i uśmiechając się do mnie. odwzajemniłam tym razem szczerze i w końcu poczułam się że jestem w odpowiednim miejscu.//szeejk
|