Jakiś poziom normalności.
Jakiś próg bezpieczeństwa.
Jakiś stały grunt pod nogami.
Trochę ciepła.
Aż strach się cieszyć.
Tylko to, że nieustannie tak pięknie za Tobą tęsknię.
Za tym, co nadaje sens normalności jak i nienormalności.
Boję się, że to Ty mi się osuniesz pod nogami.
Albo, że to wszystko w zakamarku mojej głowy obudzi się z półsnu.
Ja nie wiem, co takiego mam, że trzymam przy sobie kogoś takiego jak Ty.
|