To zadziwiające, jak wszystko potrafi się wypalić. Naszą znajomość można porównać do szlugi. Na początku, pierwszy buch, wypełnia płuca, przeżywasz pewną ekstazę- tak jak my, nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Następnych kilka buchów to rozkoszowanie się rozpaloną szlugą, tak jak my upajaliśmy się własną obecnością. Pojara to nadchodzący żal, że szluga zaraz się skończy-my zdawaliśmy sobie sprawę, że coś się między nami psuje. Spo, to resztki, my byliśmy już praktycznie osobno. Szluga się kończy, ląduje na chodniku, po czym zostaje przydepnięta. Tak my, wypaliliśmy się, ale nie mamy nawet siły, żeby zniszczyć to wszystko do końca.
|