W moich żyłach wciąż krąży ta miłosna kokaina…
Którą się naćpałam, zaraz po tym jak odszedł On.
I choć już nie tęsknie, nie przywołuje go w snach…wciąż nie zapominam…
Zrozum, jestem wiatrem…który goni wciąż nie wiedząc za czym…
Jestem małą iskrą, która powoduje duży dym…
Zrozum, nie ma we mnie tego ciepła…Choć spijam uczucia jak gąbka…
Bo jeszcze czasem zdarza mi się spoglądać w stronę tamtych wspomnień…
Widzieć we mgle zarys postaci, których już nie ma.
I jeszcze nie jedna noc i nie jeden dzień minie zanim dostrzegę zmianę…
Gdy ze skrzywdzonej dziewczynki staję się silną kobietą…
Pełną po brzegi…jednak z pustką…tam…
w miejscu gdzie kiedyś było serce.
|