Musiał pojawić się w momencie kiedy zaczynało mi sie układać, wypytywać dlaczego jestem smutna. Nie mogłam powiedzieć czemu, przecież chodziło o niego. Dziś spytał czy już mi lepiej, odpowiedziałam, że nie. Znów zaczął pytać czemu. Kazałam mu zapomnieć, że wspominałam.. Powiedział, że mam racje, że gówno go to obchodzi, że ma to w dupie i, że uświadamia mnie, że już go to nie interesuje. Tak, doskonale potrafi wyprowadzić mnie z równowagi noi po raz kolejny nie umiem przez niego powstrzymać łez. Dlaczego on do cholery mi to robi?! I nie, kurwa nie radze sobie.
|