Każdej nocy śnię o obozie koncentracyjnym. Wyciągam z tego dwie przeciwstawne tezy... Pierwsza- wciąż tli się we mnie poczucie winy. Nie potrafię wybaczyć sobie łez matki i zaszklonych oczu ojca... Nienawidzę siebie za to, na co skazuję ich każdego dnia... Jestem zła za swoje słabe poczucie własnej wartości i zniekształcony obraz własnej osoby. Druga- jest to swego rodzaju sygnał od Boga, że czas się zatrzymać... Zawrócić... Powstrzymać ten totalny kataklizm. Bo tylko tak mogę nazwać swoją chorobę. Samounicestwieniem...
|