Siedzieliśmy u mnie. Po dwóch godzinach stwierdził, że musi spadać. Wtedy powiedziałam mu, że bez niego będzie mi smutno. Wyszedł, twierdząc, że powinien wrócić o 20 i że się pospieszy. Prosiłam, by tego nie robił, że nie musi. Zapukał do drzwi o 20.30. Przywitałam go słowami, że nie musiał się o mną przejmować i mógł zostać u swojego kumpla, z którym faktycznie nie widział się kilka lat.Mimo wszystko zrobiło mi się miło, gdy odpowiedział, że tu już nie chodzi o to, co ja chciałam czy też nie, a o to, że on chciał być jak najszybciej znów obok mnie.. < 3
|