to nie jest tak, że wiecznie marudzę i na wszystko narzekam,
bo jestem zbyt wybredna czy pruderyjna.
ja po prostu mam dość wszystkiego co mnie otacza.
brak mi sił, aby to wszystko zaakceptować.
nie jestem w stanie 'patrzyć przez palce' i iść przed siebie z nadzieją na lepsze jutro.
skończyły mi się skrupuły do oszukiwania samej siebie.
|