Wokół filigranowej dziewczyny skakał rudy szczeniak. To kładł się na przednich łapach podnosząc zadek do góry i machając wesoło ogonkiem, to wstawał i skakał wprost na nią. Brunetka objęła kolana ramionami i przycisnęła je do piersi. Wpatrywała się szklanymi oczami w czerwone słońce, które leniwie topiło się w spokojnej tafli jeziora. Co kilka minut rzucała krótkie spojrzenia w stronę głównej drogi. Czekała na kogoś. Spojrzała na zegarek i głośno westchnęła. Na piasku zaczęły pojawiać się ślady męskiego obuwia. Ścieżką podążał dość muskularny mężczyzna o rozwichrzonej płowej czuprynie. / amithiel z własnego utworu "Amelia"
|