Chyba nie mogę powiedzieć, że mnie do siebie zniechęciłeś. Nie potrafię wyprzeć się własnego serca, i stanąć na środku ulicy krzycząc o moim miłosnym wyzwoleniu. Nadal często budzę się z włosami przyklejonymi od łez do policzków, z zagryzioną do krwi wargą. A wiesz co jest najgorsze? Nie żałuję żadnej wspólnej chwili, a moje ciało jest święte tylko dlatego, że sunęły po nim Twoje dłonie.Bo jak to się mówi... Nadzieja umiera ostatnia, i wierzę, że jeszcze się ułoży, nawet jeśli uznasz mnie za sentymentalną idiotkę. /esperer
|