Zadowoliłabym się nawet chatką z drewna wyłowionego z morza, skleconą na plaży, gdzie on mógłby pisać, gdzie ja mogłabym tańczyć, malować, gdzie on pisałby w dzień i w nocy, gdzie ja malowałabym w dzień, tańczyła w nocy. Mielibyśmy cudowne życie. Nic by nam nie było ciężarem. Proszę zrozumieć: żaden smutek; żadne obce ciało; żadna rana zadana naszej załodze.
|