poddała się, nie wiedziała co ma robić, bo k*rwa umówiła się z dziewczynami na miasto, a on...pff....foch bo skoro 'koleżanki są ważniejsze ode mnie!' na marne bylo wołanie: kotek, to nie tak! kochanie zaczekaj... A przecież tak bardzo mu zależało, a teraz ją olał...ok! pomyślała, skoro tak, to ok, Wstała z łóżka i poszła po żyletki, wyjęła jedną i powiedziała sama do siebie: no, to skoro mu wgl. nie zależy...to ja nie będę go przepraszać, nie ma tak!. Przyłożyła sobie żyletkę do nadgarstka i zrobiła pierwsze od tygodnia cięcie...i....ulżyło...bo to przecież tylko jej wina, a on stał się tym złym o którym ją wszyscy ostrzegali.... :((
|