szła z koleżanką. z dala na przeciwko szedł On, z kolegami. zatrzymali się. a On co kilka sekund odwracał się, jak by do niej. minęli się, nie odrywając wzroku od siebie. ale żadne z nich miało swój jebany honor, nie powiedzieli nawet najprostszego "cześć". tylko kolega, którego nie znosiła rzucił miłe "siema". odeszła, czując, że następna szansa przeszła obok... jej nadzieja powoli malała...
|