|
Przychodzą dni, gdy śnisz mi się na jawie. Rozwiewa wiatr Twe włosy, w które zawsze kochałam się wtulać, a w oczach zapalasz iskierki miłości, które nie znają słów pożegnania. Zaciskasz pięści w wątpiącym uśmiechu i powoli do mnie podchodzisz, tak jakbyś myślał, że odrzucę Cię jednym słowem. Tak bardzo się tego obawiałeś. Uwolniłeś pięści z uścisku i wplotłeś mi dłonie we włosy, tak jak wtedy, w styczniu, gdy żegnaliśmy się przed wyjazdem. Oparłeś swoje czoło o moje i w jednym, niespokojnym oddechu szepnąłeś ‘Przyrzekam’, po czym pocałowałeś mnie w powietrzu i odszedłeś ukrywając przede mną swoje łzy. Mówiłeś do mnie, że wyjeżdżasz w długi rejs. A serce me rozdarte pisywało w myślach listy do Ciebie w nadziei, że odczytasz je kiedyś. Nie wiedziały one, ani nikt nie wiedział, że umarłeś w moich dłoniach już na zawsze. Oprócz Ciebie frajerze. Ty od początku wszystko wiedziałeś.
|