Szła ciemnymi ulicami zmierzając na cmentarz. W dłoni niosła białą różyczkę. Zatrzymała się przed jednym z marmurowych pomników i położyła kwiatek na zimnej płycie. Palcami dotknęła posrebrzanych liter składających się na jego nazwisko. W wyobraźni po raz kolejny widziała jego wypadek. Po jej twarzy spłynęła łza. Wiedziała, że odszedł za szybko. I właśnie tego nie potrafiła wybaczyć Bogu...
|