-idziemy? zapytał jej niepewnie, spojrzała na niego, uśmiechnęła się i odpowiedziała - idziemy. Wyszli ze szkoły trzymając się za ręce. Szli przed siebie, on po drodze zapalił skręta, uśmiechnęła się tylko do niego. Zaprowadził ją do miejsca, w którym podobnie jak wczoraj nikogo nie było, co prawda stało tam kilka domów no ale cóż. Usiadła mu na kolanach, mocno się przytuliła, siedzieli przez chwilę w milczeniu, potem zbliżyli się do siebie, pocałował ją, jeden raz i drugi, było jej przedoskonale, już nie bała się tak jak wczoraj. Po krótkiej chwili on zauważył jej rękę, cała pocięta, przytulił ją mocno, zaczął głaskać po głowie...-kochanie, nie rób sobie tego... nie odpowiedziała mu, wiedziała, że i tak się nie powstrzyma. Pocałowała go, porozmawiali, w końcu dotarło do niej, że nie powinna, że ma jego, zgodziła się więcej nie ciąć, pocałował ją. -dziękuję... powiedziała cicho, -za co? -za to, że jesteś... przytuliła go, -to ja dziękuję, powiedział, ona się zaśmiała -za co?...
|