awantura, żyletki, pfff....już ją to nie ruszało, zostawiło tylko ogromne rany na jej psychice, była wredna i to bardzo wredna i nie ufna. Pogubiła się w tym świecie, nie umiała się wydostać, ale cóż, jakoś się żyło. Usiadła na parapecie ze szklanką wina, popijała powili i dziwnie się tylko uśmiechała, gdy promienie słońca na nią padały :) czuła się dziwnie...pragnęła czegoś, bardzo mocno, dla niej już wszystko było złe, już nie wiedziała jak żyć i po co żyć. Wypiła połowę butelki i położyła się z płaczem na łózku...nie ogarniała, to wszystko było złe...za bardzo złe :(
|