Budzę się w środku nocy. Czuję jak coś muska moje policzki. Niesamowite, wróciłeś? Kolejne rozczarowanie. To tylko wiatr wpada przez lufcik od okna. Zawsze ty je zamykałeś bym nie zmarzła. Byłam budzona przez twoje pocałunki i smyranie seksownym zarostem. Jednak... dziś to nie ty. Słyszę jakieś pukanie. Biegnę na dół, otwieram drzwi, bo może jednak wróciłeś, może zatęskniłeś, może brakuje ci mnie, tak jak mi ciebie. Widzę tylko szarą ulicę, gałąź, która uderzała o drzwi i gwiazdy. Te same gwiazdy w które się wpatrywaliśmy jakoś dziś straciły blask, możliwe, że przeze mnie. Co noc szukam cię bezsensownie po całym domu. Zawsze kończę na nocnym papierosie, którego dym nikotynowy wypuszczam w stronę gwiazd. Moje życie również zbladło wraz z Twoim odejściem.
|