Jak co wieczór od tygodnia poszła do tego miejsca w którym się zawsze spotykali.5 tabliczek czekolady i kolekcja tymbarków.I dużo,bardzo dużo chusteczek by osuszyć nimi swoje łzy. Gdy tak siedziała wymazana czekoladą i cała zapłakana podniosła w górę kolejną butelką by roztłuc ją o murek jak wcześniejsze ich dziesiątki. Ktoś złapał ją za rękę.To był on.Objął ją,ucałował i przysiadł na murku by już nigdy jej nie zostawić... //aniusia1896//
|