Zatracona poszła odpocząć. Usiadła na ławce za domem, którą zasłaniały krzaki. Wiatr rozdmuchiwał jej loczki. W jednej ręce miała piwo, w drugiej szluga. Do szczęścia nie potrzeba było jej więcej nic. Widziała, że nikt jej nie będzie stękał, by nie piła, nie siedziała bez czynnie i, aby nie paliła.
|