Motyl- rzucony na wiatr kawałek jedwabiu. Oparty na powietrzu. Leciał. Szybował. (W bezruchu?) Uchwycony obraz, w ramach nieskończoności. Wyciągnięty. Wprost ze snu. Choć nie naznaczony żadnym pędzlem. Czuć ślad świeżych barw wolności. Niewyschniętych farb...
Symfonia kolorów tworzących szelest, a może bardziej szept. Pozorowanego bezruchu chwili. Chylącej się ku wieczności
|