owszem, będę cierpieć. Będę chodzić po ścianach, gryźć sobie dłonie, krzyczeć.. Ale wyleczę się z Ciebie. Jak każdy nałogowiec. Znajdę w sobie siłę. Pójdę na odwyk. Tak jak narkomani może będę robić to kilkakrotnie, pewnie wiele razy będę wracać do tego nałogu, do Ciebie. Ale jestem pewna, że kiedyś dam radę. Uratuję się. Wrócę do normalnego, ludzkiego, nudnego życia. Bez żadnej jazdy ekstremalnej. Już tego nie chcę, mam dosyć wrażeń. Wrażenia są fajne, adrenalina kręci... Ale ile można.? Odwyk będzie ciężki, wiem to. Możecie we mnie nie wierzyć. Możecie myśleć, że nie dam rady. Możecie sadzić, że jestem głupia, naiwna, słaba. W dupie mam teraz wasze zdanie. Liczy się tylko to, co ja sama sobie obiecuję, jaki cel sobie stawiam. Jestem wytrwała, dam radę. Nie pierdolcie mi, że nie mam silnej woli. Ciekawe co wy byście zrobili w takiej sytuacji. Wymięklibyście przy pierwszym upadku. Ja na szczęście mam osoby, które pomogą mi wstać. Dziękuję. Trzymajcie kciuki. Kiedyś z tego wyjdę.
|