Rankiem piję cierpkie ciemne kakao w ciemnej kuchni. Przez okno widzę dzikie ptaki na ciężkim dachu sąsiedniej kamienicy. One wołają do mnie. Czas sączy się w szarości poranka. Popołudniu budzi mnie deszcz i twój szept ja mogę być każdym. Rozczulające słowa boleśnie pulsują mi w skroniach. Wieczorem otwieram okno by utonąć by zachłysnąć się zimnym ogromnym powietrzem.
|