|
założyłam kaptur na głowę i z butelką czystej wyszłam na ulicę. nadjeżdżający samochód fartem mnie ominął. - życie Ci niemiłe?! - krzyknął oburzony mężczyzna zatrzymując się na poboczu. - żebyś wiedział. - wyjąkałam śmiejąc się i siadając na chodniku. wzięłam kolejny łyk, a łzy zaczęły wylewać się z moich błękitnych oczu. zaśmiałam się gorzko krztusząc własnym płaczem. - naiwna. - usłyszałam w głowie. przed oczyma biegały mi Twoje czekoladowe tęczówki, idealny uśmiech. i ona.. w Twoich objęciach. niby wmawiałam sobie że już mnie nie obchodzisz to to jednak okazało się czystym kłamstwem. nadal.. jesteś dla mnie w pewien sposób ważny, a tak nie powinno być. nie zasługujesz na to. jesteś dupkiem, wiem o tym. aroganckim, ale i zarazem mającym to coś dziwnego co przyciąga. to coś czemu ja jak kretynka uległam. ale nadejdzie kiedyś taki dzień kiedy się wezmę w sobie i Ci pokażę,a wtedy pożałujesz że się urodziłeś skarbie./happylove
|