Nigdy nie pogodzę się z tym , że nawet nie wiem jak jest. Z ludźmi na których mi zależy. Którzy byli i są ważni w moim życiu. Z każdą stratą takiego kogoś czuję się jak wrak. Każdemu przecież daję kawałek siebie , kawałek serca.Gdy odchodzą to ten kawałek zabierają ze sobą. Ono nie wraca . Nigdy. Zostaje w nich , a oni je niszczą. To tak jakby każdy z nich odebrał mi kawałek mojego człowieczeństwa, mojego JA. Destrukcyjność wrodzona, która nie pozwala nawet zauważyć kto tak naprawdę na tą część mnie zasługuje. Boję się co będzie dalej. Cholernie się boję lecz nie potrafię coś z tym zrobić. Paradoksalnie to właśnie moja wina. Zabijać samą siebie..hm..boska sprawa, nie?
|