Na plecach czułam ten nieprzyjemny dreszcz. Ktoś na mnie patrzył, niemoralnie gapił się w moją osobę i próbował przewiercić dziurę przez środek mojego brzucha - nie powiem, że nie - prawie mu się to udało. Czułam ten okropny wzrok, obłapiający bezkarnie moje niewinne ciało ubrane w eleganckie ciuchy. I znów instynktownie odwróciłam się chcąc wyłapać co za palant gapi się na mój tyłek, lecz nikogo nie mogłam zauważyć. Tłum ludzi wokoło jakby przeszedł też do mojej głowy. Jednak kiedy podszedłeś i objąłeś mnie w pasie poczułam się tak bezpiecznie, że świat wydawał się w Twoim posiadaniu, jakbyś był królem. Świat zdawał się być taki póki nie wypowiedziałeś tych strasznych słów: Przyglądałem Ci się naprawdę długo i strasznie mi się taka podobasz. Czyżby mój wybawca okazał się też moim największym utrapieniem? Czyli, że miłość to także nienawiść? Jak yin i yang?
|