To jest właśnie to popołudnie, ten wieczór, kiedy samotnie siedzę przed ekranem komputera, co jakiś czas kładę się na łóżku, w słuchawkach na zmianę rap, rock i reggae, nie do zagłuszenia myśli o Tobie, niewymówione cierpienie, pustka, nic nieznaczenie. Trochę płaczę, jem pizzę, spoglądam na nasze wspólne zdjęcie, a mimo wszystko w głowie siedzi mi ta szmata. Boli. A wystarczyłoby byś był tu i teraz, przytulił mnie, bym poczuła Twój cudowny zapach, zobaczyła Twój zajebisty uśmiech. Wszystko by znikło. Ale nie znika.
|