 |
staliśmy oparci o ławki, gdy mruknął. - to dzisiaj zostaję do wieczora, nie? - no. to będzie wspaniały wieczór, bo spędzisz go z kobietą swoich marzeń. - wyszczerzyłam się głupio. oczy mu rozbłysły i powiedział pobudzony. - jak to? ania do nas wpadnie? - często mówił coś o jednej dziewczynie chcąc wzbudzić we mnie zazdrość. wiedział, że gdy słyszę choć jej imię cała się gotuję. uniosłam brwi prychając i szybkim krokiem wyszłam z klasy bez słowa, trzęsąc się z nerwów. stanęłam obok automatu do kawy próbując wrzucić dwuzłotówkę. nagle uderzyło coś we mnie z ogromną siłą. wbiegł na mnie rozpędzając się przez cały korytarz i gdyby nie objął mnie ramionami padłabym na ziemię. trzymał mnie, a ja daremnie próbowałam uciec. przycisnął do ściany za automatem, dłoń zacisnął mi na policzkach i zaczął nachalnie całować nie pozwalając złapać powietrza. nie mogłam ani się ruszyć, ani na niego wrzeszczeć. zawsze wnerwiał mnie do granic wytrzymałości i przepraszał w najlepszy z możliwych sposobów .
|
Dodaj komentarz
