Po raz pierwszy zwróciłam na nią uwagę, kiedy zobaczyłam, jak mocno, długo całuje się z ciemnym, wysokim chłopcem w korytarzu. Miała zaledwie dziewiętnaście lat, pofalowane włosy, wypukłe usta. Śmiała się, lubiła się śmiać. Kilka razy dziennie wbiegała do mojego pokoju, wskakiwała na łóżko i poważniejąc nagle, mówiła o miłości. Ten chłopiec, który tu już więcej nie przyjdzie, to był jej narzeczony. Za miesiąc mieli wziąć ślub...
|