Wiesz co? Wcale nie potrzebuję dużo do szczęścia. Chciałabym tylko widzieć, że jestem dla Ciebie numerem jeden, tak jak kiedyś. Zamiast wiedzieć że i tak nie uda Ci się wytrzymać dnia na trzeźwo, być pewną, że uda Ci się- dla mnie. Zamiast mieć świadomość, że pewnie nawet nie przyjdziesz po mnie, tak jak mówiłeś, czuć, że myślisz o mnie, że chcesz spędzić ze mną każde 5 minut. Zamiast słuchać Twoich wyrzutów, choć raz usłyszeć szczere przeprosiny- kiedyś było Cię na nie stać. Siedząc z Tobą i znajomymi nie przewidywać za jaki czas zalejesz albo zajebiesz sie w trupa, po prostu dobrze się bawić. Chciałabym znowu czuć się jak zjarana kiedy po mnie przychodzisz, spadać ze schodów z radochy kiedy dajesz mi głupie czekoladowe mleko, kłaść się spać czytając głupiego sms'a z typu tych, które kiedyś pisałeś, czuć się swobodnie, bawić się tak dobrze jak wtedy. To nie to, że Cię skreślam, sam nauczyłeś mnie takiego podejścia, realizmu, a nie łudzenia się. Ono mniej boli.
|