rozmawiałam z nim bardzo długo... tłumaczyłam, że nie chciałam go zranić, a on odpalał jednego papierosa za drugim.... wiedział, że nie lubię gdy pali, ale miałam to wtedy głęboko w dupie....nagle wstał i powiedział tak zwyczajnie, po prostu: takie życie maleńka, takie życie... odszedł... ulżyło mi,że nie robił scen, ale jednocześnie czułam mały niedosyt, myślałam, że będzie próbował mnie jakoś zatrzymać, ale nie myliłam się. Jak się później okazało, tylko na to czekał by znów wrócić do niej.... i kto tu był nie fer?
|