przyszłam do domu , po kolejnej dawce wyzwisk z jego strony. głównie nie przejmowałam się opinią innych, ale jego tak. w końcu go kochałam. poszłam do kuchni po opakowanie tabletek uspokajających, zapaliłam papierosa, nalałam kieliszek czerwonego wina i położyłam się na marmurowej podłodze. włożyłam słuchawki do uszu, i wybuchłam spazmatycznym płaczem. byłam taka słaba . powietrze nasiąknięte było moimi tanimi perfumami, co jeszcze bardziej mnie osłabiało .wysypałam garść tabletek na rękę. połknęłam wszystkie za jednym zamachem. popiłam winem. zapaliłam kolejnego papierosa. zamknęłam oczy. ostatkami sił krzyknęłam z rozpaczy. moje serce na chwilę stanęło. a oddech się zatrzymał. wykończył mnie. ja bym prawie odeszła, a on mógł poczuć się z tego usatysfakcjonowany.
|