piątek, patrzę na zegarek 6:45 . no dzień robry, kurwa ! jakoś po kilkunastu min wyczłapałam się z tego łóżka, nie zdążyłam się za bardzo ogarnąć a już dochodziła 7:40 i przyszła kumpela. w pośpiechu poszłyśmy do szkoły, jak codzień przywitałyśmy się z każdym kolesiem. ona poszła pod klasę, ja na turniej z siatkówki. o dziwo, b. dobrze mi szło. każda zagrywka udana. wygraliśmy. każda lekcja potem przeminęła w zajebistym humorze. do czasu aż nadszedł wieczór, przez cały dzień zero wiadomości od Ciebie. - zdałam sobie sprawę, że nic dla Ciebie już nie znaczę. zresztą pewnie nigdy nie znaczyłam. wchodzę na gg - a tam wiadomość. " wybacz mała, ale nie odzywam się dzisiaj, bo nie mam esek. " na tą wiadomość z chęcia odpisałabym " malego, to masz w spodniach " . ale cieszę się, że wyjaśniłeś. i nie obchodzi mnie jakiego przymiotnika w moją stronę użyłeś. bo Cię poprostu kocham.
|