W jego oczach pojawia się taki ból, że nie mogę znieść ich widoku. Wyciągam instynktownie dłoń i kładę mu na ramieniu, on patrzy na nią, jakby niosła truciznę. ‘Dziwka’ – rzuca i wstaje tak gwałtownie, że przewraca krzesło. Wyjmuje z portfela garść banknotów i rzuca na stół. ‘ Masz swoją zapłatę, powinno wystarczyć’.
|