Ujmuje w dłonie moją twarz i całuje mnie z taką siłą, że jego zęby niemal wbijają mi się w wargi. Wkłada w ten pocałunek całą namiętność, złość i frustrację, jaką dostrzegam w jego sztuce. Jestem zbyt wstrząśnięta, by odwzajemnić pocałunek, ramiona mi sztywnieją. Czuję coś dziwnego i nieoczekiwanego zarazem. Nie jest to odraza, ale i nie pożądanie, jakie zalewa mnie na myśl o, nie wiem, Jaredzie Leto. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że to ciekawość. Nigdy wcześniej nie całowano mnie z taką pasją.
|