a najciekawsze były te późne wieczory, kiedy szliśmy do parku, po drodze kupowaliśmy czekoladowe lody, siadaliśmy na krawężniku i liczyliśmy spadające liście. czasami, jesienią, było ich tak dużo, że czekolada z lodów spływała nam po łokciach, ale to nic. ważne, że byliśmy koło siebie. /katajiina
|