Wtedy czułam, że miałam go na wyciągnięcie ręki. Nie zależało mi. Czy by coś z tego wyszło czy nie...szczerze miałam wyjebane. Chciałam tylko przekonać się jak całuje taki przystojny chłopak. Traktowałam go przedmiotowo, a i owszem. On starał się jak mógł, żeby jednak coś z tego było. W pewnym momencie poczułam, że jego chęci stopniowo maleją...próbowałam łapać ostatnie strzępki. Czułam, że go tracę. Z dnia na dzień oddalaliśmy się od siebie. I jak to zwykle bywa zaczęło mi zależeć. Potrzebowałam bliskości z nim. A on znikał. Nie potrafiłam go u siebie zatrzymać. I gdy powiedziałam mu kim dla mnie jest...- 'Nie jestem tym kimś.' - odpowiedział. I znów kolejny niewypał. Znów trzeba zapomnieć. A przecież tak bałeś się, że mnie skrzywdzisz. Bałeś. No właśnie. Czas przeszły.
|