[Część 2.] Tampony, tampony… Dziwne myśli nie dawały mi spokoju. Po czasie Anka wyszła ze sklepu z kolejną siatką. Posłałam jej zrezygnowane spojrzenie. – No, co? To tylko najpotrzebniejsze drobiazgi. – Wytłumaczyła się i poszłyśmy do centrum miasta, gdzie znajdowała się nasza kamienica. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi mieszkania, niezdecydowanym krokiem wpełzłam do swojego pokoju. Otworzyłam maleńką szufladę w komodzie, wyjęłam kosmetyczkę i wysypałam z niej wszystko. Pomiędzy lakierami do paznokci, błyszczykiem i cieniami do powiek znalazłam sponiewieraną karteczkę.
|