piątek. idziesz spac po północy, wstajesz w południe. szybko idziesz cos zjeść, ogarnąć włosy, pokój i fizykę. od 17 do łazienki nikt nie wejdzie, bo szykujesz sie na bibe. 20- wychodzisz, wracasz nad ranem. niedziela? hmm, również wstajesz w południe, masz wyjebane na nauke, próbujesz sobie przypomniec chwile z wczorajszego dnia i co chwilę pękasz śmiechem, popijając malinową herbate zrobiona przez jakże kochaną i wyrozumiałą mamę, która zamiast robić ci wykład, przewraca oczami i śmieje sie razem z tobą./ yokii
|