Jego zapach... coś cudownego. Było w nim tyle męskości, czułości, imprez, krzyku ciszy, elegancji i niechlujstwa zarazem. Powiew papierosów i muzyki. Uczucie wolności, sprawiał chęć rozmowy. Pachniał jak nowojorska noc. To nic, że nigdy nie byłam w usa, on po prostu stał się moim ukochanym NY.
|