" Stefano odwrócił wzrok.
[...]
- Nie, nie zwariowałem - powiedział cicho i zawrócił, chcąc odejść.
- Ja też nie - odparł Matt. - A musiałbym być wariatem, żeby ci dać samochód. Nie, do diabła. Jadę z tobą.
Kiedy Stefano znów na niego spojrzał, Matt patrzył na samochód, a nie na niego, wysuwając dolną wargę z miną nieufnego zdecydowania.
- No bo wiesz... - dodał, pocierając obłażący plastik dachu - mógłbyś mi porysować lakier. " / VD
|