stała, opierając się rękoma o przerdzewiałe barierki z odpadającą, wyblakłą błękitną farbą. wiatr odgarniał jej włosy, które co jakiś czas niesfornie opadały na jej twarz. moment jakby zatrzymał się tworząc chwilę oderwaną od przestrzeni. wpatrywała się w oddalającą się plamkę, która jeszcze przed chwilę była pociągiem. o jej trampki zaczęły uderzać pierwsze krople. starała się dzielnie skupić się na na niknącej plamce. nie schowała się przed nasilającym deszczem. zdawała się go nie zauważać. po chwili zrezygnowała z walki nad samą sobą i bezsilnie osunęła się na drewniany most. zakryła sobie dłońmi twarz. nie myślała teraz już, że sprawy mogły potoczyć się inaczej. teraz myślała tylko, jak z tym wszystkim sobie poradzi .
|