Czuję się jak na prywatnym przyjęciu. Znów płynę, znów unoszę się, moje ciało wiruje wokół złudzeń, które są poukrywane po kątach. Jem najsmaczniejsze owoce, a muzyka oczyszcza słodkie powietrze. Są ludzie, jest mnóstwo ludzi, a każdego z nich kocham coraz bardziej, coraz mocniej i boję się ,że za bardzo się przyzwyczajam. Ale oni przecież nie mogą odejść, bo znów śpiewamy, znów niszczymy sobie gardła, znów umieramy ze śmiechu, aż czujemy przyjemny ból w brzuchu, który rozbawia jeszcze bardziej. Kimkolwiek byłam, to wszystko jest sensem mojego życia.
|