Jak codzień wybraliśmy się na boisko na kolejna chaotyczną i równie lajtową gierkę. Pojechaliśmy we dwójkę, reszta miała dojechać później. Było zimno, a więc gdy czekaliśmy na ekipę, dałeś mi swoja bluzę. Zawsze się o mnie troszczyłeś .! Po udanym jak zawsze meczu wszystcy rozeszli się do domów. Ty, choć miałeś najbliżej, zostałeś i oświadczyłeś, że mnie doprowadzisz, bo nie puścisz mnie samej przez las. Odprowadziłeś mnie pod same drzwi niosąc mój ciężki plecak. Zmarznięci staliśmy na korytarzu. - To do jutra, mała. - Dzięki za wszystko, czubie.! - pożegnalismy się normalnie, jak zawsze, jednak, gdy wchodziłam do domu gwałtownie chwyciłeś mnie za rękę i pocałowałeś. Od tego momentu wypady na boisko wyglądały inaczej.!
|