rozdział szósty.cz.1
Podeszła do niej smukła sylwetka mężczyzny,serce Roksany podeszło do gardła,pies przeraźliwie ujadał,a w pobliżu nie było żywej duszy.Ona okropnie przestraszona patrzyła jak ta postać się zbliżała do niej, nie miała siły uciekać, nogi jej zdrętwiały.Podszedł do niej, ściągnął kaptur,ona momentalnie odskoczyła z miejsca .
-To ty.!-rozpoznała w nim chłopaka ze szkoły, tego,który ją szturchał nie raz na korytarzach, poznała go , to on wychodził ze szkoły i się jej przyglądał ciągle na przerwach. Paweł -bo tak sie nazywał,to nowy uczeń szkoły.
-Tak to ja, i to ja też popchnołem cie jak rozmawiałaś z Adamem pod szkołą.Zakochałem sie w tobie,odkąd tylko przyszedłem do tej szkoły, ale na drodze naszej miłości stanął ten Adam.
-Ty,ty.. -jąkała się - ty jestes chory.!
-Nie!W tamtej szkole,w której byłem wcześniej też mówili,że mam coś z głową,w końcu zabrali mnie do psychiatry,chcieli zamknąć w wariatkowie, ale rodzina wywiozła mnie z miasta i trafiłem tu.
/terrorkaxxc
|