Taki jest jednak zawsze pierwszy odruch beznadziejności: wiara,
że w samotności cierpienie zahartuje się i wysublimuje jak w ogniu oczyszczającym.
Mało ludzi potrafi naprawdę znieść samotność, ale wielu marzy o niej jak o ostatniej ucieczce.
Podobnie jak myśl o samobójstwie, myśl o samotności bywa najczęściej jedyną formą protestu,
na jaką nas stać, gdy wszystko zawiodło, a śmierć ma w sobie jeszcze ciągle więcej grozy niż uroku.
|